ups2

GRA MUZYKA

Czas wspomnień niechybnie może być wyłowiony wraz z przedmiotem odkopanym, a raczej wyrwanym z ziemi. Wieś, jak z obrazu filmowego A. Wajdy „Pan Tadeusz”, nie tylko zamyka się tym, co widzimy, ale też dźwiękami. Przelatująca osa, mucha, czy inny owad wydają specyficzne dźwięki, tak charakterystyczne dla letniego czasu. Dźwięk ten może być wzmocniony, gdy na pole ruszają poszukiwacze skarbów. Piszczące narzędzia, któż ich nie zna z plażowego krajobrazu, gdy zakapturzony dla niepoznaki człowiek chodzi ze szperaczem do wykrywania metali.

Parę dni temu w mojej okolicy pojawili się poławiacze historii. Ich obecność zdradził ten charakterystyczny pisk szperacza. Najpierw daje się słyszeć monotonny dźwięk, potem wraz ze zbliżaniem się do czegoś, co jest metalem, dźwięk nabiera wyższych tonów i, jak natrętna mucha w ciszy, sygnalizuje dookoła, że coś ziemia skrywa. Skrywa hełmy, magazynki, kawałki blach, odłamki, granaty i pokaźnych rozmiarów łuski z II wojny światowej. Przy odrobinie szczęścia, można natknąć się na będącą na wyposażeniu Armii Czerwonej broń, zazwyczaj pochodzenia amerykańskiego. Są też resztki niemieckiego uzbrojenia.

Metr po metrze, co jakiś czas ten dźwięk daje o sobie znać. Rozpoczyna się akcja kopania. Odkopywana ziemia jest niejednolita, warstwy mocno mieszają się. To znak. Czego? Właśnie w tym tkwi ta „walka” w zdobywaniu tego, co jeszcze ziemia kryje. Głębokości są zróżnicowane. W końcu, jest to pole orne. Skoro wciąż wychodzą na wierzch kamienie z okresu polodowcowego to, co tu dużo gadać o tym, co zostało zasypane prawie 70 lat temu. Wychodzą na światło dzienne przedziurawione od kul cynkowe wiadra, kanistry zmasakrowane ostrzałem i różne różności.

 luska1 luska2luska

Mam zdobycz. Pocisk z mosiądzu o pokaźnej grubości blachy. Gotowy artystyczny twór. Już zapatynowany czasem przebywania w ukryciu w wilgotnej glebie. Naturalność formy z możliwością przenoszenia wiedzy o tym zdarzeniu pobudza wyobraźnię. Patyna podkreśla zapisaną historię kawałkami swojej kolorystyki i sposobem wygięcia. Wiadomo, że ludzka dłoń wysłała ten pocisk na linie wroga. Mogła tym wyrządzić ogromne straty, sądząc po wielkości tego tworu.

A co widzimy? Drzewo oliwne, znak pokoju. Jakże w swej formie przestrzennej przypominające pomnik Jeana Sibeliusa z Helsinek. Kształty podobne, inne pobudki powstawania. Czekam na to, by teraz wraz z wiatrem odezwała się ta forma nową barwą dźwięku do tej pory niesłyszaną w okolicy. Powstały dźwięk, przy sprzyjających warunkach, może przywołać echo tego, co w tym miejscu kiedyś się wydarzyło.

ups1

Tak, wiadomo, fantazja nie zna granic, zwłaszcza gdy wczorajszy wróg dzisiaj jest stroną przyjazną, pozwalającą żyć w innych realiach. Młodym można pozazdrościć nowego czasu. Nie mogą się nudzić, wciąż mają możność zaglądać w zakątki, które kiedyś nie były na tyle dostępne, by jawnie można było o nich pisać, czy mówić.

Niemiecki hełm od strony wewnętrznej jeszcze jest pokryty zielonej barwy, lekko zmatowaną powierzchnią. Można się domyślać przyczyn zachowania pokaźnej połaci dobrze zakonserwowanego metalu. Niejedyny to przypadek, kiedy metalowe znaleziska wciąż pokryte są warstwą ochronnej chemii. Po tych faktach można natychmiast rozpoznać byłych właścicieli, choć z pewnością kształty w pierwszej kolejności zdradzają źródło pochodzenia.

Zdjęcia: autorskie